„Knajpa na warszawskiej Pradze. Impreza jak w "Psach" Pasikowskiego. Podpite towarzystwo wznosi toasty: "Bóg z nami, ch... z nimi". Na stole wódka, ogórki, piwo i papierosy. Mariusz Kamiński nie bawi się najlepiej. Opuszcza lokal o 1:00 w nocy. Jedzie na stację benzynową po alkohol, by dopić się w domu.
Ze zdjęć, które opublikował dziś "Fakt" wyłania się smutny obraz człowieka, który przegrał walkę o władzę.”
EDIT
Specjalnie dla Ufki wódka: