mizi mizi
597
BLOG

Jak Migalski, Wildstein i Rzepa habilitację robili

mizi mizi Polityka Obserwuj notkę 1

 

Opowieść o tym, jak Migalski przy pomocy Rzepy i Wildsteina próbował habilitację robić czyli "wiedza i odwaga", buchachacha…
Pod oburzająco chamowatą względem prof. Jana Iwanka wczorajszą notką Migalskiego:http://migal.salon24.pl/132827,migus-jako-prezent-gwiazdkowy-dla-sb-eckiego-kapusia  zatroskany-o-polske wkleił link do wywiadu(dzięki) przeprowadzonego w połowie stycznia br. w TV Silesia, konfrontującego wersje wydarzeń Migalskiego i Iwanka:
 
Dzięki wspomnianemu wywiadowi (plus kilka innych źródeł) widać jak na dłoni, że:
- „naukowe kłopoty” (niemożność zrobienia habilitacji) Migalskiego rozpoczęły się ZANIM wypłynęła domniemana tajna współpraca prof. Iwanka ze Służbą Bezpieczeństwa (a tym bardziej zanim Migalski zaczął go pomawiać co miało pociągnąć za sobą zemstę) i stąd
- jego bohaterska walka z posteSBeckim układem w polskiej nauce kosztem swojej kariery naukowej jest stekiem bzdur a
- jego „WIEDZY” nie jest w stanie pomóc nawet ogólnopolska medialna afera rozpętana przez polit-kumpli z Rzepy i TVP zaś
- „ODWAGA” to głównie w gębie.
 
Okazuje się, że ZANIM prasa ujawniła kontakty z SB (już nie mówiąc o pomówieniach Migalskiego wobec Iwanka), jego praca habilitacyjna (temat/koncepcja) była krytykowana przez profesora.
 
Jeżeli istnieje tu jakikolwiek związek przyczynowo-skutkowy to tylko taki: MIGALSKI W ZEMŚCIE ZA MERYTORYCZNĄ KRYTYKĘ JEGO PRACY PRZEZ PROF. IWANKA ZACZĄŁ GO POMAWIAĆ O TAJNĄ WSPÓŁPRACĘ Z SB I KWESTIONOWAĆ JEGO KWALIFIKACJE ZAWODOWE.
 
Również przeniesienie się Migalskiego z habilitacją na Uniwersytet Wrocławski nastąpiło PRZED zebraniem wyborczym, na którym pomówił Iwanka.
 
 
 
Długa, nudna notka w trzech częściach:
I. Kalendarium.
II. Wywiad – konfrontacja.
III. Przypisy i pomniejsze kłamstwa Migalskiego
 
Cytaty bez wskazania źródła dotyczą wywiadu.
 
 
I. KALENDARIUM.
 
luty/marzec 2007 r.Migalski przedstawia i omawia z dyrektorem Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego prof. Iwankiem temat (wg. Migalskiego) / koncepcję (wg Iwanka) swojej pracy habilitacyjnej. Różnicy, przy której upiera się Migalski, pomiędzy „dwukrotnie rozmawiałem z profesorem Iwankiem na temat mojej pracy habilitacyjnej” (Migalski) a „[dwukrotnie] była ze mną dyskutowana koncepcja [pracy]” (Iwanek) nie udało mi się zrozumieć.
Prof. Iwanek „wyraził daleko idący sceptycyzm co do tego, żebym pisał na ten temat pracę habilitacyjną” (Migalski) / wyraził „pewne oceny krytyczne gdyż pan doktor nie był w stanie uzasadnić sensu i celu hipotez badawczych” (Iwanek).
 
połowa 2007 r.w apogeum sporu o ustawę lustracyjną prasa ujawnia (jako pierwszy "Dziennik"), że Iwanek, współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa:
 
(kilka tygodni przed 13 maja 2008 r.)pan doktor [Migalski] odwiedził ówczesnego dziekana tego wydziału informując go, że habilitację chce przenieść, znaczy otworzyć we Wrocławiu. Więc tu jest wyraźna nieprawda. Były twierdzenia, że oto powodem są pomówienia a teraz okazuje się, ze to było wyprzedzające. Mnie się wydaje, ze takim prawdziwym, rzeczywistym powodem dla którego pan doktor udał sie do Wrocławia był zupełnie inny. Otóż tamtejszy profesor był recenzentem wydawniczym jego książki, a więc sądził, że tam to łatwo pójdzie.”
 
13 maj 2008 r. - wiec wyborczy na którym Migalski pomawia prof. Iwanka (zebranie wyborcze, na którym zostałem pomówiony było 13 maja ubiegłego roku”).
 
wiosna 2008 r. – praca habilitacyjna Migalskiego jest ukończona.
 
2008 r. – odrzucenie habilitacji Migalskiego na Uniwersytecie Wrocławskim.
 
listopad 2008 r. - Dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ prof. dr hab. Bogdan Szlachta przyjął dokumenty wymagane przy wszczynaniu czynności poprzedzających rozpoczęcie procedury habilitacyjnej.
 
3 grudzień 2008 r.nadbiega wsparcie ciężko posapując: TVP pokazuje „Bronisław Wildstein przedstawia: "Na uczelniach bez zmian"”, w którym głupawa teza, że za zły stan polskiej nauki odpowiada brak lustracji jest zilustrowany wypowiedzią Mareczka o Iwanku: Jak ja mam młodym ludziom tłumaczyć, żeby nie ściągali na kolokwium, skoro oni za chwilę spotkają człowieka, o którym wiedzą, że ma na swoim sumieniu rzeczy znacznie gorsze od ściągania. On nie ma moralnych ani naukowych powodów, żeby czegokolwiek wymagać od innych, od dwudziestu lat nie napisał żadnej książki”
Po programie większość pracowników naukowych Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego wystosowała list otwarty w obronie Iwanka. „Protestujemy przeciwko szykanowaniu, obrażaniu, pomawianiu i dezawuowaniu pracowników Instytutu. Pragniemy podkreślić, że emocjonalna i oparta na osobistych urazach opinia jednego pracownika nie może być utożsamiana i rozumiana jako stanowisko wszystkich jego pracowników”
 
połowa stycznia 2009 r. – Rada Wydziału UJ odrzuca uchwałę o wszczęciu postępowania habilitacyjnego
 
15 styczeń 2009 r. – na pomoc rzuca się ostatni postkomunistyczny ogólnopolski dziennik: aferę rozpętuje Rzeczpospolita publikując kłamliwy artykuł „Migalski – persona non grata na uczelniach”http://www.rp.pl/artykul/248547.html :
– Powiedziano mu, że nie ma po co, bo i tak go uwalą – mówi „Rz” jeden z jego kolegów.” (kłamstwo: Migalski sam temu zaprzeczył w poniższym wywiadzie)
– Nikt nie przedstawił w czasie dyskusji ani jednego merytorycznego argumentu przeciwko tej habilitacji – mówi „Rz” Antoni Dudek biorący udział w posiedzeniu Rady Wydziału.” (kłamstwo: padały merytoryczne argumenty przeciw: „Na posiedzeniu Rady Wydziału (…) Dziekan podniósł w szczególności, że w książce mającej stanowić podstawę ewentualnego postępowania habilitacyjnego recenzent wydawniczy (prof. Andrzej Antoszewski z Uniwersytetu Wrocławskiego) dostrzegł liczne uchybienia metodologiczne oraz brak dostatecznie rozbudowanej części prezentującej teorię systemów partyjnych”http://www.aktualnosci.uj.edu.pl/index.php/rzecznik/pokaz/id/73 )
Migalski posiada odpowiedni dorobek naukowy.” (i dlatego dwa uniwersytety nie dopuszczają go do habilitacji).
 
Iwanek wytacza Migalskiemu proces o pomówienie (Migalski mówił m.in., że Iwanek był tajnym współpracownikiemSB, sugerował też, że to on stoi za tym, że Uniwersytety: Jagielloński i Wrocławski odmówiły mu otwarcia przewodu habilitacyjnego”):
15 wrzesień 2009 r. – sąd odracza na prośbę Migalskiego rozpoczęcie procesu (chowa się w Strasburgu).
20 październik 2009 r. – sąd odracza posiedzenie do 21 grudnia, ponieważ Migalski nie pojawił się w sądzie (Strasburg, oczywiście).
Prawnik Migalskiego wycofuje się chyłkiem z oskarżeń Np. mój klient nie wypowiedział się kategorycznie, że Iwanek został pozytywnie oceniony za studencki staż w Panamie, bo był tam jakotajnywspółpracownik. On jedynie przypuszczał, że tam mogło być.” a Migalski staje się obiektem żartów: „Migalski kandydował pod hasłem "Wiedza i Odwaga", więc mam nadzieję, że tej odwagi mu nie zabraknie - mówi prof. Jan Iwanek”.
 
 
 
II WYWIAD – KONFRONTACJA.
 
 
 
REDAKTOR: Panie doktorze. Trochę to wygląda na teorię spisku. Pan, osoba, która częściej bywa w mediach niż niejeden dziennikarz telewizyjny, wydaje się, że [wyknuł] pan tą teorię spisku tylko i wyłącznie po to by załatwić jakiś swój partykularny interes.
 
MIGALSKI: Powiedzmy, że pana interpretacja jest insynuacją. Ale rzeczywiście uważam, że przy odmowie w dwóch uniwersytetach wszczęcia mi procedury habilitacyjnej zadecydowały przede wszystkim względy pozamerytoryczne. Prawdopodobnie to, że bywam w mediach i co w nich mówię a między innymi tym, co mówię jest mój gwałtowny sprzeciw wobec tego, aby na uczelniach funkcje i to wysokie, sprawowali tacy ludzie jak profesor Iwanek, to znaczy dawni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa.
 
R: Panie profesorze, czy czuje się pan winny tego, że człowiek, z którym współpracowaliście przez wiele lat zapewne, teraz nie może otworzyć przewodu habilitacyjnego?
 
IWANEK: Oczywiście, że nie, panie redaktorze. Przede wszystkim, jeśli pan pozwoli, serdecznie dziękuję za zaproszenie, ponieważ telewizja Silesia jest jedyną telewizją , która takie zaproszenie do mnie wystosowała. Inne tego nie uczyniły a więc póki co mamy doczynienia z takim teatrem jednego aktora i wysłuchiwaniem tylko jednej strony. Ale jeśli pan pozwoli, panie redaktorze, odniosę się nie tylko do tego pańskiego pytania i dzisiejszej interpretacji pana doktora Migalskiego, ale do tego co się ukazuje od wczoraj w mediach na ten temat. A więc podobno nie dwa a trzy uniwersytety. Chcę kategorycznie stwierdzić, że nigdy, w żadnej postaci, ani formalnie, nieformalnie, pisemnie czy ustnie, pan Marek Migalski nie zgłosił w ogóle wniosku o wszczęcie procedury na naszym Uniwersytecie Śląskim mimo, że od 19 lat mamy uprawnienia habilitacyjne...
[M : absolutnie, to prawda]
...dziękuję panie doktorze.
Natomiast twierdzenie o tym, jakoby musiał uciekać na inną uczelnię, najpierw do Wrocławia, gdyż mnie pomówił, co będziemy w innym trybie rozpatrywali, panie doktorze...
[M: Bardzo chętnie skorzystam, w sądzie[1] będziemy (niewyraźne) czy jest pan tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa czy też nie]
...jeśli pan pozwoli...
 
R: Jeszcze pan profesor Iwanek.
 
M: Jasne, przepraszam.
 
I: Otóż, zebranie wyborcze, na którym zostałem pomówiony było 13 maja ubiegłego roku natomiast znacznie wcześniej, kilka tygodni wcześniej, pan doktor odwiedził ówczesnego dziekana tego wydziału informując go, że habilitację chce przenieść, znaczy otworzyć we Wrocławiu. Więc tu jest wyraźna nieprawda. Były twierdzenia, że oto powodem są pomówienia a teraz okazuje się, ze to było wyprzedzające. Mnie się wydaje, ze takim prawdziwym, rzeczywistym powodem dla którego pan doktor udał sie do Wrocławia był zupełnie inny. Otóż tamtejszy profesor był recenzentem wydawniczym jego książki, a więc...
[R: Panie profesorze, muszę przerwać.]
...a więc sądził, że tam to łatwo pójdzie.
 
R: Przerwijmy na chwilę. Pozwólmy ustosunkować się do tych zarzutów panu doktorowi. Panie doktorze, pan nie zdecydował się otwierać swojego przewodu habilitacyjnego na swojej macierzystej uczelni, Uniwersytecie Śląskim. Proszę powiedzieć, dlaczego? Czy to jest tak, jak napisała Rzeczpospolita, że usłyszał pan takie zdanie "nie ma po co i tak cię uwalą" tylko pan jako, z jednej strony naukowiec a z drugiej publicysta, komentator, dziennikarz -nie bójmy się tego słowa, bo pan jest również dziennikarzem- nie powinien się opierać na plotkach a na faktach i może spróbować?
 
M: To prawda. Natomiast, jak pan widzi, o mojej habilitacji na Uniwersytecie Śląskim decydowałby miedzy innymi profesor Iwanek. A przy tej atmosferze, przy tym napięciu, przy tych nieporozumieniach i różnicach zdań, przyzna pan, że byłoby to igranie z ogniem i taką dużą dawkę adrenaliny musiałbym sobie zapodać aby się na to zdecydować.
 
R: Czy uważa pan, że -nie wiem- macki pana profesora Iwanka sięgają tak daleko, że pan profesor Iwanek dzwonił, pisał do swoich kolegów po fachu z Uniwersytetu Wrocławskiego, Jagiellońskiego, po to tylko aby panu utrudnić tą drogę do habilitacji?
 
M: Nigdzie tego nie twierdziłem i to z czym przed chwileczką polemizował profesor Iwanek jest oczywiście polemiką z artykułami prasowymi a nie z moimi wypowiedziami.
 
R: Czyli co? Czyli tak naprawdę to pan sam zbudował atmosferę złą wokół siebie?
 
M: Nie. Znowu buduje pan pytanie insynuując. Te opinie, z którymi pan się zapoznał i nasi widzowie są opiniami dziennikarzy.[2] Oni, jak rozumiem, mają do tego prawo. Natomiast ja rzeczywiście uważam, że w moim wypadku kwestie merytoryczne są drugoplanowe.
 
R: No, tak. Natomiast na portalu gazeta.pl słyszałem takie nagranie, nagranie rozmowy z panem, w którym mówił pan, że to bezpośrednio pańskie wypowiedzi na temat profesora Iwanka spowodowały to, że w tej chwili nie może pan otworzyć w Polsce przewodu habilitacyjnego i będzie pan to musiał prawdopodobnie czynić gdzieś poza granicami kraju.
 
M: Jeśli można szybko, gdzieś z promptera pokazać to chętnie bym się odniósł do konkretnej odpowiedzi, no bo...
 
R: No, w tej chwili niestety nie pokażemy panu...[HE, HE, PROMPTER-SROMPTER, POKAŻEMY - 2]
 
I: Potwierdzam, że takie wypowiedzi czytałem i słyszałem i stąd to moje zaprzeczenie faktami. Najpierw było przeniesienie do Wrocławia, gdzie ta praca była recenzowana, gdzie recenzję napisał najwybitniejszy polski politolog, profesor Herbut i ja proponuję może skontaktować się z dyrektorem instytutu we Wrocławiu i zapytać go o zdanie o tej pracy.
(…)
I następnie, w głosowaniu uchwała Rady Wydziału, przepraszam, uchwała Rady Instytutu podjęła jednogłośnie decyzję o odrzuceniu tej pracy. Pan Migalski przeniósł to do Krakowa i tam znowu jest wszczęte postępowanie. Nieprawdą jest również to, jak podają to media, że nie było dyskusji na posiedzeniu Rady Wydziału [UJ – mizi], bo właśnie dzisiaj się dowiedziałem, że była dyskusja. I to była dyskusja merytoryczna...
 
M: Skąd się pan dowiedział?
 
I: Proszę pana, to nie jest przesłuchanie.
 
M: To jest wywiad, rozmowa.
 
I: Nie, ja rozmawiam z panem redaktorem. Więc była dyskusja i była ocena merytoryczna tej pracy. Jeden z profesorów powiedział, ze rozmawiał uprzednio z panem doktorem Migalskim. Polecał mu poprawienie tej pracy, tymczasem odmówił. W związku z tym głosowanie w Radzie Wydziału na Uniwersytecie Jagillońskim dało efekty takie, jakie dało. Atak na profesurę krakowską uważam za coś nieprawdopodobnego.
 
R: Panie profesorze, ja muszę dbać o interesy obu rozmówców. Skąd się pan dowiedział?
 
I: Od jednego z profesorów, którzy tam w tej radzie byli. Ja proponuję... Ale to można bardzo łatwo sprawdzić. Proszę zadzwonić do pana dziekana Szlachty.
 
M: Mógłbym się odnieść?
 
R: Uhm. Doktor Migalski.
 
M: Jeśli można, to jest tak, że oczywiście pan profesor insynuuje. To znaczy, nie był na tej radzie natomiast twierdzi...
 
I: Pan również nie był.
 
M: Ale ja wiem od dziekana tego wydziału, od profesora Bankowicza jaka była sytuacja. [3]
 
I: To jest prodziekan. Pański przyjaciel.
 
M: To nie jest mój przyjaciel. Jesteśmy per pan. Natomiast jak pan wie, to został tam powołany piecioosobowy zespół, przez tamtą Radę Wydziału. Profesorski zespół. I ten zespół od grudnia badał zarówno mój dorobek jak i prace habilitacyjną. I ten zespół jednogłośnie, znaczy pięciu profesorów jednogłośnie rekomendowało Radzie Wydziału otwarcie przewodu habilitacyjnego.
 
R: Panowie, tylko mówimy o czymś co nie chce mi się w głowie zmieścić. Bo mówimy o skali całego kraju, mówimy o jednym przewodzie habilitacyjnym, i mówimy o jakimś gigantycznym spisku...
[I: No, właśnie. Dobre pytanie.]
...Bo chyba tak należy to rozpatrywać, panie doktorze? Bo ja nie potrafię tego inaczej zinterpretować. Proszę mnie poprawić...
 
M: Już mówię. Jeśli pan zadaje trzeci raz pytanie i nie jest pan w stanie interpretować inaczej niż poprzez spisek, to ja boleję nad tym.
 
R: No, dobrze. Jaka jest prawda?
 
M: Na Radzie Wydziału na Uniwersytecie Jagiellońskim, w czasie głosowania, które nie było poprzedzone merytoryczną dyskusją i tu będziemy w sporze z panem profesorem Iwankiem, 16 osób było za otwarciem mi przewodu, 11 było przeciw a 5 wstrzymało się od głosu. Więc był dokładnie remis 16 do 16. Tyle tylko, że tam wymagana jest większość i dlatego przepadłem.
 
I: Wszędzie. Bo tak wymaga ustawa [4], panie doktorze. Pan się nie zna.
 
M: Pan znowu insynuuje. Proszę sobie dla siebie zachować uwagi co ja wiem a czego nie wiem.
 
R: Panie doktorze, czyli jak to wygląda? Wygląda to tak, proszę mnie poprawić jeśli źle zrozumiałem pańską wypowiedź, że po prostu pańskie publiczne mówienie o tym i piętnowanie tego, że w senatach czy na stanowiskach dyrektorskich w instytutach, powiedzmy szerzej, zasiadają tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa zraziło do pana całe środowisko naukowe w Polsce?
 
M: Na szczęście, nie całe. Powiedziałbym w ten sposób, że przewód habilitacyjny otwiera się na podstawie zarówno dorobku jak i pracy habilitacyjnej. I tutaj leży moje 11 książek, których jestem autorem, współautorem bądź redaktorem. I zrobiłem to po doktoracie. Całość podlega, jak rozumiem z ustawy, tu chyba pan profesor potwierdzi, tak to właśnie definiuje. Panie profesorze, ile pan napisał książek pomiędzy doktoratem a habilitacją?
 
I: Panie redaktorze, to jest pańskie pytanie czy tego pana?
 
R: Tak, to jest również moje pytanie w takim razie.
 
I: Proszę pana, dorobek naukowy polega na tym, że uczony powinien odkryć rzeczy nowe, tzn. albo...
[M: Ile?]
...nowe fakty albo nowe interpretacje, odwołując się do wiarygodnej metodologii, do źródeł. To jest istota rzeczy. Natomiast większość prac publikowanych współcześnie to są prace odtwórcze, powielające obecny stan literatury, często publicystyka bez warsztatu. W związku z tym, jeśli się ma coś do powiedzenia...
 
M: Wśród tych prac są prace opublikowane w wydawnictwie sejmowym, w PWN-nie, w najpoważniejszych wydawnictwach w Polsce. Pan ma jakąś publikację tam opublikowaną?
 
R: Ja zapytam tak: profesjonalizm, to...
 
I: Rozpocznijmy od pierwszej publikacji pana doktora, jego doktoratu, którego odmówiło wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego...[5]
 
M: Doktorat został wyróżniony. Wyróżniony.
 
I: Wiem, bo byłem przewodniczącym komisji.
 
M: Głosował pan za?
 
I: Obawiam się, że z tym panem rozmawiać się nie da.
 
R: Panowie, profesjonalizm poznaje się po tym, że tak naprawdę prywatne animozje nie mogą przesłonić profesjonalizmu zawodowego...
[M: Tutaj się zgodzimy chyba wszyscy.]
...Proszę powiedzieć, panie profesorze, czy dorobek pana doktora Migalskiego upoważniłby go, np. na Uniwersytecie Śląskim, do otwarcia przewodu habilitacyjnego?
 
I: Ja sądzę, że tak. Należało spróbować.
 
M: I głosowałby pan za mną?
 
I: Proszę pana, jakbym poznał ten dorobek, przemyślał...
 
M: Pan nie zna? Mój dyrektor? Pan nie zna mojego dorobku?
 
R: Podtrzymujmy to pytanie. Musi pan znać, jako szef -tak naprawdę- doktora Migalskiego, jego dorobek.
 
I: Stwierdzam, że jeśli pan doktor uważa, że są ku temu przesłanki, miał pełne prawa do tego aby wszczynać procedurę na Uniwersytecie Śląskim. Poza tym, chodzi o jedną rzecz...
 
R: Ale ja pytam o pana opinię, panie profesorze.
 
I: Stwierdzam, że tak.
 
R: Miał ku temu przesłanki aby podjąć?
 
I: Tak jest, tak jest.
 
R: Dlaczego pan tego nie zrobił? Dlaczego nie spotkał się pan z panem profesorem Iwankiem i nie powiedział "chciałbym rozpocząć przewód habilitacyjny, czy nadaję się"?
 
M: Dwukrotnie rozmawiałem z profesorem Iwankiem na temat mojej pracy habilitacyjnej...
[I: A, tak.]
I dwukrotnie pan profesor powiedział, że on uważa, że to nie jest dobry temat i on jest przeciwny temu. Wobec tego jak rozumiem, jeśli...
[I: świetnie, że ten watek został poruszony (niewyraźne) koncepcja pracy...]
...Nie była z panem konsultowana. Nie jest pan dla mnie żadnym mistrzem więc nie miałbym zamiaru dyskutować z panem koncepcji swojej pracy.
I rzeczywiście, dwukrotnie wówczas profesor Iwanek wyraził daleko idący sceptycyzm co do tego, żebym pisał na ten temat pracę habilitacyjną. Wobec tego wszczynanie tutaj rozprawy habilitacyjnej byłoby bezsensowne, ponieważ takie osoby jak profesor Iwanek zagłosowałyby przeciwko.
 
R: Ale okazuje się, że na innych uniwersytetach też jest to bezsensowne...
[M: Tak, to prawda.]
...Panie profesorze, chciał pan dodać?
 
I: Była ze mną dyskutowana koncepcja. (...), że zostało to tutaj poruszone. To był luty albo początek marca 2007 roku. Rzeczywiście wobec koncepcji, i to przekazanej mi ustnie a nie pisemnie, wyraziłem pewne oceny krytyczne gdyż pan doktor nie był w stanie uzasadnić sensu i celu hipotez badawczych...
[M: Pan nie mógł ich zrozumieć.]
...Dziękuję, panie doktorze. Jak zwykle jest pan niezwykle szarmancki...
[M: Precyzyjny, precyzyjny.]
...co odpowiada nowej postaci akademickich wzorców, które pan prezentuje sobą.
Następnie wiosną kolejnego roku [2008 - mizi] ukazała się praca a więc od dyskusji nad koncepcją do ukazania się pracy minął niecały rok. Niecały rok. Jeśli się odejmie czas recenzji...
 
R: Minął rok od dyskusji Panów, tak?
 
I: Nie, minęło... to był luty, marzec 2007 roku czyli minęły prawie dwa lata.
 
M: Panie profesorze, nie wszyscy piszą tak wolno książki...
 
R: Dużo czasu. Jeśli dobrze rozumiem pana, od tamtego czasu dorobek pana Migalskiego zwiększył się na tyle, ze według pana jest on predystynowany do tego aby rozpoczynać przewód habilitacyjny na Uniwersytecie Śląskim?
 
I: Radzę mu rozpoczynać.
 
 
III. PRZYPISY I POMNIEJSZE KŁAMSTWA MIGALSKIEGO.
 
1. „Chętnie” nie skorzystał: gdy przyszło co do czego Migalski nie stawia się do sądu (15 września, 20 października, następny termin 21 grudnia).
 
2. Nie chodziło tylko o kłamstwa jego kumpli z Rzepy (vide kalendarium) ale także o „opinie” samego Migalskiego, np. dla gazeta.pl z 15.01.2009 r.:
"Na pewno pewna część środowiska naukowego jest przeciwko mnie dlatego, że… z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze, występuję w mediach a to jest przez dużą część ludzi nie akceptowane, zwłaszcza to co tam mówię. To jest ta druga rzecz, np. to że publicznie mówiłem, że dyrektorem Instytutu Nauk Politycznych nie powinien być były tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa a niestety w naszym przypadku, czyli w przypadku katowickim, tak się stało. I część, jak rozumiem, środowiska potraktowała to jako nielojalność wobec właśnie owego środowiska. No, jest mi z tego powodu przykro ale nie przestaną o tym mówić i nie przestanę tak myśleć" [dalej także o konieczności „naukowej emigracji”]
 
3. Kłamstwo: „Na posiedzeniu Rady Wydziału (…) Dziekan podniósł w szczególności, że w książce mającej stanowić podstawę ewentualnego postępowania habilitacyjnego recenzent wydawniczy (prof. Andrzej Antoszewski z Uniwersytetu Wrocławskiego) dostrzegł liczne uchybienia metodologiczne oraz brak dostatecznie rozbudowanej części prezentującej teorię systemów partyjnych”http://www.aktualnosci.uj.edu.pl/index.php/rzecznik/pokaz/id/73 )
 
4. Ustawa z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki. Art. 20 ust. 1 Uchwały (...) są podejmowane w głosowaniu tajnym i zapadają bezwzględną większością oddanych głosów przy obecności co najmniej połowy ogólnej liczby osób uprawnionych do głosowania.
 
5. Ups, następny problem naukowy pana Migalskiego PRZED aferą z tajnymi współpracownikami.
 
 
 
PS
Polecam obejrzenie wywiadu. Migalski jest wyjątkowo żałosny.
mizi
O mnie mizi

MAM BRATA! ALLELUJA!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka